Czasem codziennie, czasem co kilka dni… na pewno nie rzadziej niż raz na tydzień robię notatki z tego co wydarzyło się danego dnia, czy tygodnia. Zapisuję, co się działo, co istotnego zrobiłem w ramach osiągania celów, czego nie zrobiłem i dlaczego, co można poprawić.
Co tydzień robię przegląd tygodniowy, gdzie też podsumowuję, to co się wydarzyło. Co miesiąc z kolei, robię podsumowanie…. tak miesiąca.
Z racji końca roku 2019, również robię podsumowania. Jednym z zadań, było przejrzenie całego mojego dziennika. Wypisałem ważniejsze wydarzenia i lekcje. Na ich podstawie zamierzam wprowadzić zmiany na kolejny rok.
Podczas przeglądu, w okolicy października, gdy na liście było koło 70 punktów, pomyślałem, że to świetny materiał na artykuł. Wcześniej, świadomie nie chciałem robić typowego podsumowania na blogu, czy na vlogu. Jednak taki zbiór lekcji, które ja zdobyłem może być wartościowy również dla Ciebie. Korzystaj więc 🙂
Generalnie podczas przełomu rocznego, większą uwagę skupiam na podsumowaniu, na analizie tego, co się wydarzyło. W moim przypadku, planowanie w skali roku nie sprawdza się, nie potrafię tego. Ledwo ogarniam planowanie w skali miesiąca. Za to dobrze radzę sobie w planach tygodniowych, dlatego tak istotne są właśnie przeglądy tygodniowe 🙂
Zamiast planowania całego roku, dużą wagę przywiązuję do wprowadzenia nowych nawyków i rutyn, które mogę robić każdego dnia i małymi kroczkami przybliżają mnie do celów.
Mój tryb życia i pracy jest dość elastyczny i nie trzymam się sztywno z góry ustalonych założeń. W tym roku miało miejsce sporo wydarzeń, które nadały bieg kolejnym miesiącom… i nie byłem w stanie zaplanować tego na początku roku.
Nie robię zatem planów rocznych, mam swoją wizję, swój kierunek a może nawet cel i za tym podążam.
A teraz do brzegu. Poniżej lista istotnych wydarzeń oraz lekcje, jakie wyciągnąłem z tego co się stało 🙂
Content is King
Inspiracją był Mirek Burnejko, który niedługo po moich 28 urodzinach nagrał vloga, w którym jasno powiedział, co by on zrobił, gdyby miał 28 lat. Temat efektywności i produktywności był mi bardzo bliski, więc wybór był prosty.
Z regularnością wpisów bywało różnie, powstało 12 artykułów w 9 miesięcy. 🙂 Ruch na blogu powoli rośnie, lista subskrybentów… też powoli. Ja piszę o tym co lubię i na czym na prawdę się znam, jednocześnie mam poczucie realizacji pewnej misji 🙂
Nie zarobiłem ani grosza z prowadzenia bloga i prawdopodobnie nie zarobię przez najbliższe miesiące. Mimo że jest to zajęcie bardzo angażujące, podchodzę do niego długoterminowo i wiem, że w dłuższej perspektywie, blog może być środkiem do osiągnięcia moich celów 🙂
Drugim zaleceniem Mirka dla 28 latków, było codzienne dokumentowanie w formie vloga tego, co się robi. Przez 159 dni (od 23 kwietnia do 29 września), codziennie nagrywałem i publikowałem odcinek vloga. Dzięki temu nauczyłem się być regularnym i zdyscyplinowanym. Potrafię sprawniej się wypowiadać, swoje myśli zamieniać w słowa. Nie mam oporów, jeśli chodzi o mówienie przed kamerą.
I co najważniejsze, sporą wartością jest możliwość powrotu do starych vlogów sprzed x miesięcy. Mogę porównać się z samym sobą i przypomnieć sobie z jakimi banalnymi problemami mierzyłem się 🙂
3 miesiące się szkoliłem i odwlekałem, by nagrać pierwszy odcinek. W końcu w ramach punktu – „Szybkie działanie” całkiem spontanicznie, nie kończąc szkolenia, nagrałem 3 pierwsze odcinki jednego wieczora.
Zamierzam nagrywać wciąż i zobaczyć, czy przyniesie mi to jakieś efekty.
Istnieje tylko jedna grupa ludzi, którzy więcej myślą o pieniądzach niż bogaci. Są nimi ubodzy – Oskar Wilde
Poruszałem ten temat w artykule o pracy w domu. Moje obserwacje są następujące:
A jak jest u Ciebie? Daj znać w komentarzu 🙂
Dopóki nie masz pieniędzy na koncie, to ich nie masz. Każdy pewny i godny zaufania klient może mieć opóźnienie. Faktura może nie dotrzeć, księgowa być na urlopie. Zawsze może się stać coś, co zaburzy płynność finansową.
Dla mnie tego typu opóźnienia powodują poczucie braku stabilności. Taki stan odbija się potem na innych obszarach życia, w tym na efektywności. W tym roku jeszcze bardziej chcę wyeliminować opóźnienia w płatnościach. Chcę też popracować nad poduszką finansową – prywatną i firmową – do tego jeszcze wrócimy 🙂
Zrobiłem własny program do przechowywania i kategoryzowania wydatków prywatnych. Wprowadziłem tam też archiwalne dane. Szczegółowa kategoryzacja i uśrednienie wyników, dały mi lepszy obraz na budżetowanie kolejnych miesięcy.
Wiem dokładnie ile wydaję pieniędzy na poszczególne kategorię. Mam zaplanowany dokładny budżet wydatków nieregularnych i regularnych. Będę wykorzystywał tę wiedzę w nowym roku.
Działaj tu i teraz z tym co masz
Nie podejmuj współpracy z problematycznymi klientami
Temat ciągnie się od dobrych paru lat. Rozprawiłem się z nim w ok. 90%. Wciąż jednak, w tym roku miałem przypadki „problematycznych klientów”. Problemem są niekończące się poprawki, brak płatności, roszczenia, większy zakres prac niż w umowie.
W tym roku jeszcze bardziej będę uszczelniał umowy, zakres współpracy i jasno komunikował to klientom.
W mojej działalności programistycznej miałem kilku klientów, dla których pracowałem, wymieniając czas na pieniądze. To było dość „bezpieczne” i w obecnej sytuacji całkiem wygodne. Dwóch z klientów było, kluczowych, tzn. zostawiali najwięcej kasy 🙂
Z dnia na dzień, jeden z nich zrezygnował.
Podszedłem do tego po stoicku, przeniosłem własne zasoby na pozostałych klientów i cała sytuacja nie odbiła się na mnie bardzo negatywnie… Ale mogła.
Lekcja dla mnie taka, by nie uzależniać się od jednego klienta. Do rozważenia też dywersyfikacja źródeł dochodów.
Dokładnie takie pytanie zadaję sobie podczas każdego przeglądu tygodniowego. Najczęściej pojawiały się:
W ostatnim kwartale tego roku już w pewnym stopniu ograniczyłem te problemy, poprzez zakończenie kilku niekończących się projektów. Lekcje na ten rok:
W pierwszej połowie roku pojawił się klient na moje gotowe oprogramowanie – produkt. Mieliśmy zrobić kilka zmian i uruchomić to u klienta. Takie okazje świadczą właśnie o nieprzewidywalności mojej działalności 🙂
Po długich negocjacjach, ustaleniach, okazało się, że trochę się nie zrozumieliśmy, co do transz płatności i klient rezygnuje.
Lekcja pierwsza: Jasne określaj zakres prac, terminów, transz płatności – tak by dla klienta było to jasne.
Lekko zrezygnowany, pod prysznicem, wpadłem na pomysł, jak inaczej możemy to zrobić. Podzieliłem płatność na raty, jednocześnie utrzymując oprogramowanie wciąż na własnych serwerach. Obie strony zadowolone i bezpieczne, klient wrócił i w kolejnych miesiącach zostawił jeszcze drugie tyle kasy.
Lekcja druga: nie odpuszczaj, szukaj rozwiązań.
Zawaliłem jeden projekt, w dużej mierze z mojej winy – przyznaję. Ostatecznie klient zażądał (prosił) o zwrot wpłaconych przez niego pieniędzy oraz naliczył mi kary umowne, do czego miał prawo.
To bolesne, ale byłem gotów zapłacić od razu całość.
Skonsultowałem sytuację w grupie mastermind. Chłopaki podpowiedzieli, by negocjować kary umowne.
Sam nawet nie wpadłbym na to, by cokolwiek negocjować z klientem, czułem się winny i chciałem polubownie rozwiązać sprawę.
Wszystko jest negocjowalne – Gavin Kennedy
Lekcja pierwsza: konsultuj i spoglądaj na problem z różnych perspektyw
Gdy już wiedziałem co mam zrobić, wciąż miałem opory, czułem się bardzo, bardzo, bardzo niekomfortowo przed napisaniem maila. Czułem się winny zaistniałej sytuacji i niezręcznie mi było cokolwiek negocjować…
Wysłałem jednak tego maila, klient zgodził się znacząco zmniejszyć kary umowne… Jakby nie patrzeć, bezpośredni zysk w postaci pieniędzy.
Lekcja druga: pieprzyć strach i poczucie winy
Abym działał skutecznie i systematycznie, lubię widzieć efekty, tego co robię. Taki wyciągam wniosek i jeszcze nie do końca wiem, co zrobić, by to wdrożyć w nowym roku… 🙂
Work-life balance nie oznacza, że połowę dnia masz na pracę a drugą na rodzinę. Ten balans nie dotyczy jednej doby – Lech Kaniuk
Nie mam problemu z zachowaniem WORK – LIFE BALANCE, ale mam problem z WORK – WORK BALANCE 🙂
Zajmuję się projektami klientów, oraz masą własnych projektów i aktywności. Problem był i wciąż jest z zachowaniem równowagi. Jeśli skupiałem się na projekcie klienta, to nie potrafiłem zajmować się np. pisaniem bloga. Z kolei jeśli robiłem nowe funkcjonalności w swojej aplikacji, odpuszczałem tematy klientów.
Problem jeszcze nie jest rozwiązany, znalazłem jednak pewną zależność. Mówię o niej dokładniej na jednym z vlogów.
Zaobserwowałem, że nie jestem w stanie zachować równowagi w skali dnia. Jeśli danego dnia zajmuję się projektem klienta, to cisnę do końca, by zamknąć temat. Jeśli rozgrzebie przygotowanie własnego landinga, to chcę go w pełni dokończyć i opublikować tego dnia. Jeśli piszę artykuł, to chcę go dokończyć w 95%, by została jedynie korekta i publikacja.
Dlatego też, jeśli będę próbował zachować równowagę, to co najmniej w skali tygodnia. Wstępnie widzę to tak, że dam sobie konkretne dni, na własne tematy a pozostałe dla klientów. Zobaczymy, jak to się sprawdzi 🙂
Nagranie ostatnich 2 odcinków podcastu, było wyczerpujące. Jednak po kliknięciu przycisku STOP, moja rola w tym procesie skończyła się. Resztą zajęła się moja asystentka. Współpracujemy od września i odciąża mnie z wielu, nudnych, obrzydliwych zadań, których robić nie lubię i które nie przynoszą bezpośrednio zysku.
W tym roku chcę delegować jeszcze więcej, co tylko się da. Sam skupię się na tym, w czym jestem niezastępowalny i co da najwięcej pieniędzy.
Jestem gościem, który bardzo lubi planować… chyba za bardzo. Często łapie się, że wpisuje do Nozbe zadanie, które mógłbym od razu zrobić w ciągu minuty 🙂
Doświadczyłem w tym roku pozytywnych skutków szybkiego, natychmiastowego działania, bez planowania, bez zastanawiania się. Dzięki temu:
W tym roku zaplanowałem sobie, by mniej planować, więcej działać… i to od razu działać!
Lista zadań jest długa. Najpierw projekty klientów, potem pisanie artykułu, nagranie wideo, ogarnięcie maili a w międzyczasie trzeba jeszcze wyskoczyć coś załatwić.
Nie lubię takich dni, gdzie wiele rzeczy, z różnych obszarów jest zaplanowane. Zasiadając rano do jednego zadania, myślami wybiegam do kolejnych, co jest stresujące.
Lekcja na 2020: Skup się na tu i teraz, tylko na tej jednej rzeczy w tym momencie… łatwo powiedzieć 🙂
Jaki poranek, taki cały dzień
Mimo sporej poprawy, jaka miała miejsce w 2019 roku, to i tak w dzienniku pojawiały się wpisy o słabszych porankach i słabszych dniach.
Główne przyczyny:
Ten rok był rokiem snu, spałem naprawdę dużo, potrzebowałem tego i widziałem wyraźnie jak zwiększa się efektywność w dniu, gdy dobrze i długo spałem.
Problemem były dni, gdy zamiast wystarczających 8 godzin, pozwoliłem sobie na 10. Wtedy sypał się poranek, zaniedbałem rytuały, pracę zaczynałem późno, przez co kończyłem jeszcze później. Taki rozregulowany dzień nie przynosił nic dobrego i odbijał się na kolejnych dniach.
Jaka z tego lekcja? Wciąż chcę spać dużo, ale nie więcej niż potrzeba, wstając o rozsądnej porze – na pewno nie później niż o 7. Nie chcę też odpuszczać porannych rutyn. Jaki wpływ mają poranne rutyny pisałem w artykule o pracy w domu.
Zdarzały się w moim dzienniku zapiski o zmarnowanych popołudniach. To oznacza, że porannej był w porządku, ale po przerwie było już mniej produktywnie. Często mam wrażenie, że po pierwszym posiłku tracę energię i rozleniwiam się.
Jeszcze nie wiem jak to rozwiązać, z pewnością będę dalej obserwował, szukał przyczyn i rozwiązań.
Nie chce mi się, dlatego to zrobię – Marcin Osman
Zdarzały się całe tygodnie, w który nie miałem słabego dnia. Pilnie robiłem notatki, co takiego miało na to wpływ. Moje obserwacje:
Będę pracował nad takimi tygodniami w kolejnym roku 🙂
Słabsze dni pojawiały się. Było też kilka takich totalnie słabych, w których już z góry przesądzone było, że nic pożytecznego dziś nie zrobię. Teraz już wiem, że nie sensu na siłę z tym walczyć.
Mam nadzieję, że takich dni zombie będzie jak najmniej, jeśli jednak się zdarzy, przełączę się na tryb offline lub tryb świadomego nic nierobienia 🙂
Jest taka jedna rzecz, która miała totalnie największy wpływ na moją efektywność w 2019 roku. To sen. To, co zrobiłem i wciąż zamierzam robić i ulepszać:
Już w poprzednich latach obserwowałem kryzys w życiu osobistym i zawodowych. Ten dołek pojawiał się na wiosnę i późną jesienią. Tracę wtedy chęci do robienia czegokolwiek, nie potrafię być twórczy, podważam moje cele i sens.
To bardzo zły czas, dlatego w czwartym kwartale tego roku, zapierałem się rękami i nogami by tylko nie wpaść w dołek. Udało się 🙂
Nie wiem, co jest przyczyną tego stanu, słyszałem jednak, że nie tylko ja tak mam. Nie wiem też, co pomogło mi tej jesieni. Wiem na pewno, że nie chcę tego stanu w 2020.
Jesteś średnią 5 osób, z którymi najczęściej przebywasz
Nie mówię o spotkaniach biznesowych, czy na konferencjach. Chodzi mi o relacje rodzinne i ze znajomymi. Patrząc na cały rok, było ich sporo. Niektóre relacje zostały odnowione, inne podtrzymane. To dla mnie ogromna wartość. W 2020 chcę chociaż utrzymać ten poziom 🙂
W 2019, gościnnie wystąpiłem:
Gdyby porównać to z ilością tego typu wystąpień w 2018, gdzie było ich ZERO, to widać zdecydowany postęp. Live u Szamana, zainspirował mnie również do robienia własnych i tak na początku roku zrobiłem koło 10 takich transmisji na żywo, na Facebooku.
Każda możliwość wyrwania się z domu, spotkania z ludźmi, to dla mnie wielka wartość. Konferencje są ku temu świetną okazją. W tym roku zaliczyłem kilka:
Na ten rok, mam konkretny plan takich spotkań, w których chcę uczestniczyć. Co więcej, chcę do tego podejść bardziej strategicznie, by wyciągnąć z takich wydarzeń jak najwięcej. Głównie chodzi mi o nawiązanie większej ilości relacji.
W połowie roku dołączyłem do pierwszego masterminda. Łączyło nas tworzenie aplikacji SaaS. Wymienialiśmy się doświadczeniami. Było to wartościowe z tego względu, że miałem kontakt z nowymi osobami. Tę grupę opuściłem we wrześniu.
Równolegle, od początku września dołączyłem do drugiej grupy – i to dopiero jest siła 🙂
Wszyscy jesteśmy z branży IT, ale mamy inne spojrzenie na problem. Dzielimy się doświadczeniami, efektami prac oraz planami. To właśnie ta grupa, podsunęła mi pomysł, na który sam totalnie bym nie wpadł, by negocjować kary umowne, o których wyżej wspominałem 🙂
I co najważniejsze, co prawda tylko przez godzinę tygodniowo, ale znajduję się w mega inspirującym otoczeniu, które ciągnie mnie w górę.
Jesteśmy ty, co w swoim życiu powtarzamy. Doskonałość nie jest jednorazowym aktem, lecz nawykiem – Arystoteles
Wróćmy do pierwszych słów tego artykułu. Moje notatki i podsumowania nie były regularne, a i tak bardzo wartościowe. Chciałbym robić to codziennie. Dlatego, aby rozliczać się z każdego dnia przed samym sobą oraz potem mógł wrócić do zapisków.
Sam widzisz… gdyby nie mój dziennik, nie byłoby tego artykułu 🙂
Wybacz, nie powiem, co to za zasada, będę ją testował w 2020 roku, a na koniec zdam relację, czy się sprawdziła 🙂
Szczególnie teraz, zimą, są naprawdę zimne 🙂 Więcej było dni bez prysznica (zimnego), ale i tak sporo ich odbyłem. Nie mam jakiś szczególnych wniosków, ale widzę w tym wartość. Ten nawyk pozostaje na mojej liście 🙂
Bardzo chciałem wdrożyć nawyk medytacji. Udało mi się raptem kilka razy. Może to placebo, ale zauważyłem wtedy efekty. Przyczyną niemedytowania był brak warunków fizycznych oraz fakt, że tak naprawdę, nie starałem się tego nawyku wyrobić.
Teraz wdrażam zalecenia z książki „Miracle Morning”, myślę, że sporo może się zmienić w kwestii medytacji 🙂
Szczęście to po prostu dobre zdrowie i zła pamięć – Platon
Od drugiego kwartału 2019 przestałem jeść śniadania. Jem dwa duże posiłki, i jeden mniejszy. Spożywam je w bloku ok. 6-8 godzin, czyli pierwszy posiłek ok godziny 12, ostatni max o 20. Temat jest skomplikowany, nie jestem pewien, czy powinieneś mnie naśladować, niemniej mnie taki tryb służy. Z pewnością będę to kontynuował i eksperymentował z innymi rozwiązaniami 🙂
Dlaczego mi to służy? Czuję się lepiej, zdecydowanie lepiej. Mam więcej energii o poranku, lepiej mi się pracuje – tak, to główna, zauważalna korzyść.
Skoro jesteśmy w temacie jedzenia, to muszę też wspomnieć, że od października nie jem mięsa. Miałem 2 epizody (pizza mięsna), które przerwały mi ciągłość, ale generalnie, to już 3 miesiące. Pozostaję w tym trybie, bo mi służy.
Jeśli nie książkę, to co najmniej dłuuuugi artykuł napiszę o moich doświadczeniach z cukrem i jego wpływem na wydajność 🙂 Teraz krótko. Po prawie 3 latach bez cukru, 2019 był rokiem z cukrem. Moje obserwacje dają mi jasne zalecenie:
Nie jedz cukru z rana, bo to potrafi rozwalić cały, dosłownie cały dzień. Nagły skok energii, zaspokojenie głodu, a potem dołek. Najlepiej nie jedz w ogóle cukru.
Deklaracja publiczna 🙂
Od 28.12.2019 nie spożywam sztucznych wyrobów składających się głównie z cukru, w szczególności: ciastek, czekolad, cukierków, ciast, batonów, …
Jeśli sądzisz, że potrafisz to masz rację. Jeśli sądzisz, że nie potrafisz – również masz rację – Henry Ford
Fundusze, lokata, kryptowaluty, monety… nie… najlepszy zwrot daje inwestycja w wiedzę. Wiele osób powtarzało to od dawna – by inwestować w siebie – ale do pewnych rzeczy trzeba dojrzeć, by je zrozumieć 🙂
Oprócz inwestycji w biznes, nic nie daje mi takich zwrotów jak inwestycja w wiedzę, naukę, rozwój. Wdrożenie jednej, pozornie drobnej rzeczy z książki za 60 zł może przynieść kilka tysięcy złotych czystego zysku w perspektywie kilku miesięcy. Mam spisanych kilka takich przykładów, ale to nie miejsce i czas 🙂
W tym roku bez większych wyrzutów sumienia będę robił przelewy w zamian za książki, szkolenia, konferencje.
Na początku tego roku, wymyśliłem sobie, że przeczytam 20 książek – o 8 więcej niż w roku ubiegłym. Pierwszy kwartał szedł aż za dobrze. Do końca marca przeczytałem chyba 6 pozycji. Potem długo, długo nic… prawie absolutnie nic… aż do października, gdzie w 4 kwartale przeczytałem, albo rozpocząłem czytanie, kolejnych 6 książek.
Aktualizowana na bieżąco lista moich książek jest dostępna tutaj
W tym ostatnim kwartale przeczytałem sporo, ale jeszcze więcej wdrażałem. Przestałem bić rekord ilościowy, robiłem więcej notatek i oznaczeń, dzięki temu też więcej wdrażałem… i to od razu wdrażałem.
Ten fragment artykułu piszę dokładnie 30. grudnia. Obecnie czeka na półce 17 świeżutkich, pachnących książek. Większość dostałem jako świąteczny prezent 🙂 Dodatkowo jestem w trakcie czytania 4 pozycji.
W roku 2020 nie zamierzam iść na rekord ilościowy. Chcę skupić się na wdrażaniu.
Uczę się, by rozumieć, to co mówią inni. Poranne słuchanie podcastu w języku angielskim, oglądanie wideo z napisami (angielskimi) i częstsze czytanie anglojęzycznych artykułów przyniosło ZAUWAŻALNY postęp. Odważyłem się nawet kupić sobie książkę anglojęzyczną – „The Billion Dollar Secret” Rafaela Badziaga 🙂
Chcę rozwijać te nawyki w kolejnym roku 🙂
Jest taka magiczna książka „Zaczynaj od dlaczego”, którą miałem okazję czytać w tym roku. Pomogła mi ona uświadomić sobie prawdziwe przyczyny niektórych decyzji… te naprawdę prawdziwe.
Okazuje się, że powody decyzji wcale nie są takie oczywiste… są wręcz totalnie oderwane od rzeczywistości. Zanim zaczynam robić coś nowego, podejmować decyzję – zadaję sobie pytanie, dlaczego, tak naprawdę, chcę to zrobić.
Zdecydowanie za bardzo rozpisałem się przy tym akapicie i usunąłem wstęp, rozwinięcie, zakończenie, przykłady… Skróćmy go do minimum.
Z pomocą znów przychodzi pytanie „dlaczego”.
Nie mówię o krótkoterminowych celach, tylko może bardzie wizji i kierunku w jakim podążamy.
W skrócie. Jeśli wyznaczam sobie jakiś cel, zadaję sobie pytanie DLACZEGO, chcę to osiągnąć. Czy to naprawdę jest celem samym w sobie, czy może ma mnie prowadzić do czegoś innego. A może da się to osiągnąć w inny sposób? I znów zadaję sobie pytanie DLACZEGO. W końcu dochodzę do prawdziwych przyczyn…
Ok, koniec, z tym Cię zostawiam.
W 2019 miałem wyznaczać sobie cele miesięczne i po ich zrealizowaniu nagradzać się. Wszystko posypało się już w styczniu, cel osiągnięty, nagrody brak. Potem już zrezygnowałem z tego aż do listopada, gdzie postawiłem sobie cel na najbliższy tydzień… i osiągnąłem go po 4 dniach 🙂
W ramach eksperymentu, chciałbym wrócić do tej techniki.
Na początku roku czytałem książkę Reguła 10X Granta Cardone. Wyciągnąłem z niej wiele wartości. Między innymi do przeglądu tygodniowego dodałem kilka istotnych pytań, dwa z nich:
„Czy podejmuję wystarczająco dużo ryzyka?”
„Czy robię rzeczy, które mnie przerażają”
Odpowiedź prawie zawsze brzmiała „nie”. Chcę to zmienić, podejmować inne decyzję i robić bardziej przerażające rzeczy 🙂
Jeśli nie wiesz, co to jest, możesz poczytać tutaj. 40 km, w nocy, w milczeniu, 14 stacji. Nigdy nie miałem tyle czasu dla własnych myśli. Po 20 kilometrach miałem wrażenie, że przemyślałem już wszystko. Po 30 zaczął się kryzys. Prawa noga nie chciała iść. Ból sprawiał, że w ostatnich 5 kilometrach, robiłem przerwę co 100 metrów. Ostatnie 2 były już nie do przejścia…
Wszystko jest w głowie. Gdybym musiał/chciał, pewnie i jeszcze kolejne 10 bym przeszedł 🙂
Ta droga krzyżowa, pewnie nie byłą jedyną przyczyną… Ale po niej, wiele rzeczy zaczęło się zmieniać
Codziennie noszę opaskę na ręce z hasłem „Warto żyć ekstremalnie”. W chwilach, gdy jest ciężko, przypominam sobie ostatnie 2 km 🙂
Bezwstyd, to takie szkolenie od Rafała Mazura, które uświadomiło mi, że wstyd i strach są paraliżujące. Zmiana jest trudna, jednak chcę ją wdrażać:
Szczęście nie zależy od warunków zewnętrznych. Zależy ono od warunków wewnętrznych – Dale Carnegie
Przestaję wierzyć w tzw. szczęście i przypadki. Im więcej wiem, im więcej robię, im więcej potrafię, tym więcej okazji się pojawia. To, co powszechnie nazywane jest szczęściem, czy przypadkiem, zdaje się być wynikiem ciężkiej pracy 🙂
Wiele się wydarzyło, wiele się nauczyłem. Najważniejsze, by wyciągnąć wnioski i wdrożyć je w kolejnym roku.
Od Ciebie zależy ile skorzystasz z moich 44 lekcji 🙂 Rusz zatem dupę i zmień coś w swoim życiu.
Moje 7, najlepszych, sprawdzonych
sposobów na efektywną pracę zdalną
Do wdrożenia jeszcze dziś!